Podstawą zidentyfikowania ewentualnych problemów ze snem jest zreflektowanie się nie w kwestii tego, ile godzin dziennie przesypiamy, lecz co robimy na moment przed snem. Mnóstwo osób borykających się z permanentnym zmęczeniem nie zdaje sobie bowiem sprawy z tego, że wiele problemów samodzielnie zrzucają sobie na głowę przez niezupełnie rozsądne nawyki. Szeroko pojęty anturaż naszego łóżka ma porównywalnie duży wpływ na jakość naszego snu jak to, czy śpimy trzy godziny, czy dziewięć.
Jakie nawyki są więc kategorycznie szkodliwe i zdrowym byłoby ich wyeliminowanie z naszego codziennego życia?
Wiele złego w kwestii naszego komfortu robi nam przede wszystkim elektronika. Żyjemy w społeczeństwie, które z każdym kolejnym dniem staje się cyfrowe w coraz doskonalszym i pełniejszym stopniu. Za pośrednictwem urządzenia elektronicznego opłacamy nasze rachunki, robimy zakupy, rozmawiamy z bliskimi lub znajomymi, a także relaksujemy się, oglądając filmy lub czytając ciekawe artykuły z interesującej nas branży.
We wszystkich tych czynnościach, a także w samym fakcie cyfryzacji naszego życia nie ma nic złego i trzeba to sobie jasno powiedzieć. Problem tkwi jednak w tym, że nasz organizm nie potrafi odróżniać światła naturalnego od światła emitowanego przez ekran komputera lub smartfona.
Przez tysiące lat ewolucji działało to skutecznie i właściwie: w dzień walczymy o przetrwanie i jesteśmy cały czas gotowi do działania, nocą czujemy coraz większą senność i zbieramy się do snu, bowiem jedynym źródłem światła jest zaledwie jakieś dogasające ognisko. Urządzenia elektroniczne wywróciły ten ewolucyjny nawyk do góry nogami i nasz organizm otrzymuje niejednokrotnie sprzeczne sygnały: z jednej strony czuje i widzi, że za oknem jest już ciemno, z drugiej światło cały czas bije mu po oczach i tym samym mobilizuje do ciągłej aktywności.
Naszym nawykiem powinno stać się zatem wyłączanie wszelkich urządzeń elektronicznych na godzinę lub choćby trzydzieści minut przed snem, żeby pozwolić umysłowi nieco się uspokoić, co sprawi, że zaśniemy szybciej i efektywniej wykorzystamy czas przeznaczony na sen.
Urządzenia elektroniczne nie są oczywiście jedynym elementem naszych codziennych, wieczornych nawyków. Wiele osób, żyjących z jakiegoś powodu w pośpiechu, ma na przykład tendencję do wracania późno do domu, zjadania kolacji, a następnie pójścia prosto do łóżka, by złapać choć kilka godzin regeneracyjnego snu.
Problem polega na tym, że sami sobie ten sen sabotują, zmuszając organizm nie do regeneracji, lecz do trawienia posiłku, który przed chwilą w siebie włożyli. Nasze ciało trawi posiłki przez dwie-trzy godziny, w zależności od ich ciężkości.
Nawykiem powinno być zatem zaprzestanie jedzenia jakichkolwiek posiłków na trzy godziny przed snem. Z drugiej jednak strony, nie powinniśmy kolacji pomijać, jeśli się na nią nie wyrobimy – istnieje bowiem ryzyko tego, że wybudzimy się w środku nocy okropnie głodni i zjemy coś w środku nocy, co wywoła jeszcze gorszy efekt. Jeśli jesteśmy w stanie, planujmy sobie po prostu posiłki, żeby nie musieć jeść na szybko i niedbale.
